Była pierwszą prawdziwą gwiazdą polskiej muzyki rockowej. Wystarczyło kilka piosenek, aby stała się legendą. Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku z grupą Breakout wyśpiewała przeboje „Poszłabym za tobą” i „Gdybyś kochał, hej!”. Choć nie była cały czas w składzie zespołu, zawsze się z nim kojarzyła. W latach 80. zniknęła, wróciła w następnej dekadzie. Śpiewała gościnnie z innymi wykonawcami, grała z własnym zespołem. Pierwsze kroki na estradzie Mira Kubasińska stawiała niedaleko rodzinnego Bodzechowa – w Ostrowcu Świętokrzyskim. Śpiewała tam w zespole pieśni i tańca, działającym przy Zakładowym Domu Kultury. Przed szerszą publicznością zadebiutowała, jako ośmiolatka – wygrała wtedy jedną z edycji audycji „Mikrofon dla każdego”. Później w różnych miejscach szukała szansy na występy estradowe: startowała w eliminacjach do zespołu ludowego Śląsk, przez moment chodziła do szkoły baletowej, występowała w lokalnych zespołach ludowych, startowała w konkursach dla amatorów. Podobno napisała nawet list do cyrku z prośbą o przyjęcie do zespołu. W 1963 roku wzięła udział w II Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Był tam też Tadeusz Nalepa. Oboje dostali wyróżnienia. Wkrótce para rozpoczęła współpracę, która przetrwała ćwierć wieku i odmieniła oblicze polskiej muzyki rockowej. W 1965 roku Nalepa założył zespół Blackout. Szukał wokalistów. Obok Stanisława Guzka (który później zdobył sławę jako Stan Borys) zaprosił do współpracy także Kubasińską. Mało kto dziś pamięta, że to Mira była wówczas jedyną rozpoznawalną w Polsce postacią w składzie grupy. Miała już na koncie występy z zapomnianą dziś formacją brytyjską London Beats, która z dużym powodzeniem grała trasy koncertowe w Polsce. Gdy po kilku latach bigbitowy Blackout przekształcał się w rockowy Breakout, Kubasińska stała się ważnym elementem nowego składu. - Założenia były jasne: wyjść z zaścianka, stworzyć zespół, który byłby w stanie przekroczyć granice naszych prowincjonalnych opłotków – pisał po latach o narodzinach grupy, biorący udział w jej powstawaniu, animator polskiej sceny Franciszek Walicki. – Nalepa podzielał moje fascynacje, a Mira Kubasińska, jej głos i obycie estradowe gwarantowały powodzenie. Walicki miał rację. Zespół zaczął od występów w klubach Europy Zachodniej. Sprawdził się świetnie. Po powrocie do Polski Breakout zaszokował słuchaczy nowoczesną muzyką z pogranicza bluesa, hard rocka i psychodelii. Kubasińska dobrze wypadała nie tylko w piosenkach przebojowych (jak wspomniane „Gdybyś kochał, hej!” i „Poszłabym za tobą”), ale też w utworach trudniejszych (jak tytułowa kompozycja z pierwszej płyty grupy „Na drugim brzegu tęczy”). Po rozwiązaniu Breakoutu w 1982 roku Mira Kubasińska zrezygnowała z życia estradowego, jedynie okazjonalnie występując na imprezach wspomnieniowych, takich jak Old Rock Meeting w sopockiej Operze Leśnej w 1986 oraz 1987 roku. Przed mikrofonem stanęła ponownie w następnej dekadzie: od 1994 roku stale współpracowała ze szczecińskim zespołem After Blues. Koncertowała też z takimi zespołami, jak Nocna Zmiana Bluesa, Kasa Chorych, After Blues. Gościnnie zaśpiewała na płycie metalowej grupy Quo Vadis. Pracowała nad nowym albumen, który miał być jej powrotem do regularnego występowania. Ostatni raz stanęła na scenie 15 października 2005 roku podczas Bluesady w Słowianinie. Tydzień później trafiła do szpitala. Zmarła na zawał serca.