Wybitny tłumacz literatury polskiej na język niemiecki i poeta. W jednym ze swoich wierszy pisał: „Byłem przewoźnikiem, wiozłem cenne ładunki na drugi brzeg, w niemiecki las liter, słowa polskiej poezji”. Pochodził ze śląskiej robotniczej rodziny, urodził się w Szopienicach, położonej nad Rawą miejscowości, która od 1960 roku (formalnie od 31 grudnia 1959) jest dzielnicą Katowic. We wrześniu 1939, trzynastoletni wtedy i od dzieciństwa dwujęzyczny Henryk Bereska nosił mundur polskiego harcerza. W tamtym czasie jego największą pasją było latanie na szybowcach i samolotach szkoleniowych. Zdobył licencję lotnika, ale – paradoksalnie – ten dokument sprawił, że w 1944 roku został wcielony do Luftwaffe. Asem myśliwskim jednak nie został, co więcej – nie wsiadł nawet do samolotu, bo jego jednostce brakowało już wtedy paliwa. Pod koniec wojny trafił do niewoli amerykańskiej, a uwolniony – wrócił na Śląsk. Ostatecznie nie dane mu było osiąść w stronach rodzinnych – szantażem wcześniejszą, nie ochotniczą przecież, służbą dla hitlerowców był zmuszany do współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa. Propozycji nie przyjął i jeszcze w 1945 roku uciekł przez zieloną granicę na Odrze do Niemiec. Tam pracował początkowo, jako niewykwalifikowany robotnik rolny. W 1949 roku, po utworzeniu Niemieckiej Republiki Demokratycznej z sowieckiej strefy okupacyjnej, zamieszkał w Berlinie Wschodnim. Zdał maturę, a potem na Uniwersytecie Humboldta - w latach 1948-1954 – studiował germanistykę, polonistykę i slawistykę. Karierę tłumacza zaczął jeszcze w trakcie studiów: w 1953 roku - wspólnie z innymi tłumaczami - przygotował reprezentatywną antologię poezji Adama Mickiewicza w wydawniczej serii „Ein Lesebuch für unsere Zeit”. Po studiach krótko pracował w redakcji wydawnictwa Aufbau-Verlag, ale to właśnie tłumaczenia polskiej literatury pochłonęły go na dobre. W sumie na język niemiecki przełożył ponad 200 tytułów literatury polskiej, m.in. prozę Tadeusza Borowskiego, Bolesława Prusa, Jerzego Andrzejewskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Tadeusza Brezy, Zofii Nałkowskiej, Kazimierza Brandysa, dramaty Stanisława Ignacego Witkiewicza, Stanisława Wyspiańskiego i Tadeusza Różewicza, oraz poezję Jana Kochanowskiego i Zbigniewa Herberta. Jednak tłumaczył nie tylko największych polskich pisarzy lat wcześniejszych, interesował się też twórcami współczesnymi, m.in. Olgą Tokarczuk, Jackiem Podsiadło. Z czasem Henryk Bereska stał się jednym z najwyżej cenionych i najbardziej wszechstronnych tłumaczy literatury polskiej na język niemiecki w XX wieku. Można bez obawy stwierdzić, że był dla Niemców ze wschodnich landów tym, kim dla Niemców zachodnich był inny znakomity tłumacz literatury polskiej - Karl Dedecius. Z czasem Bereska zaczął publikować wiersze własne. W jego poezji – m.in. w wierszach, które złożyły się na tom „Familoki” (polskie wydanie ukazało się w 2001 roku) - często wracał do śląskiego dzieciństwa i rodzinnych stron. Co ciekawe, ponieważ okna jego mieszkania w stolicy NRD wychodziły na wzniesiony w 1961 roku Mur Berliński i Bereska m.in. słyszał tam, jak strażnicy strzelali do ludzi uciekających na część zachodnią miasta, to zamiast tam, coraz chętniej pracował w domku letniskowym w Kolbergu (na Łużycach). Za swoją twórczość otrzymał m.in. Krzyż Komandorski Orderu Zasługi RP i niemiecki Bundesverdienstkreuz. Był doktorem honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego, laureatem pierwszej edycji (w 2005 roku) nagrody Transatlantyk przyznanej przez Instytut Książki, oraz laureatem (w roku 2001) Nagrody im. Samuela Bogumiła Lindego, którą od 1996 roku miasta partnerskie Toruń i Getynga wspólnie wręczają pisarzom zasłużonym dla dialogu między ludźmi i narodami.