Larry Cohen

Larry Cohen

Ur. 15.07.1936 Zm. 23.03.2019

Wspomnienie

Twórca filmów klasy B, amerykański reżyser, scenarzysta i producent. Grały u niego gwiazdy zwabione czarnym humorem i błyskotliwymi dialogami, których Cohen był mistrzem. Larry Cohen był w latach 70. i 80. jednym z czołowych twórców kina kultowego. Często sam pisał scenariusze filmów, które potem reżyserował. Na stołku reżyserskim zadebiutował czarną komedią „Bone” w 1972 r. Film opowiadał o czarnoskórym złodzieju, który zakrada się do domu Amerykanów z klasy średniej i pomaga im rozwiązać małżeńskie problemy. Wielką popularność przyniosła mu trylogia „A jednak żyje”, w której główną rolę odgrywają zmutowane dzieci, a czarna komedia „Ambulans” z Erikiem Robertsem do historii przeszła jako debiut aktorski Stana Lee, słynnego twórcy komiksów. Cohen wymyślił opowieść o dziecku mordercy, które zabija, gdy jest przestraszone (a nerwy ma jak postronki), o policjancie, który wraca z zaświatów i gubi części ciała po całym Nowym Jorku, oraz historię ekscentrycznego autora komiksów, który wpada na trop porywającego chorych na cukrzycę ambulansu. Cohen na koncie ma też blisko sto scenariuszy. To on napisał nakręcony w 2002 r. „Telefon” z Colinem Farrellem i Kieferem Sutherlandem, pełną suspensu opowieść o nieuczciwym yuppie, którego kara spotyka, kiedy w niepozornej budce telefonicznej podnosi słuchawkę. Trzymając się tematu, w 2004 r. skrobnął jeszcze „Komórkę” z Kim Basinger i Chrisem Evansem. Napisał także scenariusz do „Adwokata diabła” Sidneya Lumeta. W jego filmach występowali m.in. Bruce Campbell (trylogia „Martwe zło”), Eric Roberts („Uciekający pociąg” - nominacja do Oscara) i legenda Hollywood Bette Davis. Jego filmy nie zawsze zbierały dobre recenzje, ale Cohen się tym nie przejmował. Robił swoje, nie zwracając uwagi na krytykę przemocy i seksu obecnych w jego filmach. Larry Cohen karierę w przemyśle filmowym zaczął już w latach 50. Jako dziecko miał obsesję na punkcie kina, zwłaszcza czarno-białych filmów noir. Starał się oglądać przynajmniej cztery filmy tygodniowo. Inspirował się kinem, ale dla wielu filmowców on sam był wzorem do naśladowania.

Marta Górna