Zbigniew Ruciński

Zbigniew Ruciński

Ur. 12.07.1954 Zm. 10.10.2018

Wspomnienie

Pochodzący z Wałbrzycha aktor był znany przede wszystkim z niebanalnych kreacji granych na deskach teatrów krakowskich. Studia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie ukończył w 1977 roku i natychmiast dostał się do zespołu Teatru im. Słowackiego. W 1989 roku przeszedł do Teatru Starego. Później „przeprowadzał się” jeszcze dwa razy – w 1997 i 1999 – ale zawsze na którąś z tych dwóch podwawelskich scen. Na swoim koncie miał ponad 38 ról. Zachwycał zarówno, jako amant, jak i czarny charakter. Rozpoczynał od kreacji w inscenizacjach „Akropolis” i „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego, „Ślubów panieńskich” Aleksandra Fredry, „Hamlea” Wiliama Szekspira. Przełomowym momentem w karierze Zbigniewa Rucińskiego okazał się występ u Krystiana Lupy. Reżyser powierzył mu w 1990 r. rolę Dymitra Karamazowa w „Braciach Karamazow” według Fiodora Dostojewskiego. Ta kreacja okazała się tak znacząca, że współpraca reżysera z aktorem trwała później dekady. Ale Zbigniew Ruciński grywał też u Mai Kleczewskiej, Andrzeja Wajdy, a także u Jana Klaty, z którym zrealizował aż trzy spektakle. To właśnie w jego spektaklu pojawił się po raz ostatni - w „Weselu” zagrał Wernyhorę. Zbigniew Ruciński od czasu do czasu schodził z teatralnych scen, aby stanąć przed telewizyjną lub filmową kamerą. Na małym ekranie debiutował niewielką rolą Guliano Salviatiego w „Lorenzaccio” Alfreda de Musseta, wyreżyserowanego przez Laco Adamika i Agnieszkę Holland. Partnerował tam takim znakomitościom, jak Jerzy Stuhr, Jerzy Radziwiłowicz i Anna Polony. Później telewidzom pokazywał się jeszcze kilkanaście razy. Był m.in. Taternikiem w „Każdy ratuje siebie” (reż. Jerzy Surdel, 1978), Mordercą w „Makbecie” (Krzysztof Nazar, 1988), Szeryfem w „Ryszardzie III” (Feliks Falk, 1989), Cesarzem w „Miłości, która zapala gwiazdy” (Katarzyna Deszcz, 1996), Chryzaldem w „Szkole żon” (Jerzy Stuhr, 2008). Kinomani oglądali Zbigniewa Rucińskiego m.in. w „Śmierci jak kromka chleba” Kazimierza Kutza (1997), międzynarodowym „Karolu. Człowieku, który został papieżem” Giacomo Battiato (2004), polsko-francuszkim „Krecie” Rafaela Lewandowskiego (2010). „Zbigniew był aktorem romantycznych porywów, emocjonalnym, z temperamentem, jednocześnie ironicznie zdystansowanym, z błyskotliwym poczuciem humoru, pełnym uroku” – wspominali go koledzy ze Starego Teatru.

Redakcja