Najstarszy reżyser świata zmarł w Porto. Filmy robił do końca - w sumie było ich około 50. Z werwą i absurdalnym humorem Portugalczyk przyglądał się współczesnemu światu. Debiutował w 1931 r. dokumentem. Pierwszą fabułę - "Aniki Bóbó", film o dzieciach utrzymany w neorealistycznym stylu - zrealizował w 1942 r. Potem na długo zamilkł zrażony głosami krytyki. Powrócił w 1964 r. dokumentalną "Pasją Jezusa Chrystusa". Ale dopiero po siedemdziesiątce stał się słynnym "ekscentrycznym weteranem" realizującym film za filmem, ulubieńcem aktorów i pupilem krytyki. Kiedy kończył 102 lata, pytano go, jak utrzymuje tak dobrą kondycję. Odpowiedział: "Codziennie łażę po schodach"... Obok filmu pasjonował się rajdami samochodowymi, wygrał kilka z nich w Portugalii, Hiszpanii, Brazylii. Wim Wenders złożył mu hołd w "Lisbon Story" (1994). Oliveira mówi tam o tym, że artyści imitują Boga, pomagając mu w dziele stworzenia. Składa dłonie w kształt kadru - po czym krokiem Chaplina odchodzi w głąb uliczki.