Stanisław Terlecki

Stanisław Terlecki

Ur. 13.11.1955 Zm. 28.12.2017

Wspomnienie

W pełnym biegu umiał z prawej strony precyzyjnie dośrodkować lewą nogą. Każdy, kto próbował grać w piłkę, wie, jakie to trudne. Wybitny, błyskotliwy, nietuzinkowy, inteligentny, a jednocześnie niespełniony, pechowy i niezaradny życiowo - tak wspominali Stanisława Terleckiego jego koledzy z ŁKS i reprezentacji Polski. Jan Tomaszewski, który grał z nim w ŁKS i reprezentacji Polski, uważa, że był to jeden z największych talentów w historii polskiej piłki, niestety, niespełniony. Terlecki urodził się w Warszawie, a karierę zaczął w Polonezie. Następnie przeszedł do Gwardii, a w 1975 r. przeniósł się do Łodzi, gdzie spędził sześć lat, najlepszych w swojej karierze. Był gwiazdą w klubie, lidze i reprezentacji. Przed mistrzostwami świata w 1978 r. był - oprócz Zbigniewa Bońka i Adama Nawałki - w gronie niezwykle utalentowanych młodych graczy, którzy mieli wzmocnić reprezentację jadącą do Argentyny walczyć o złoty medal. Miał być następcą Roberta Gadochy uważanego wówczas za najlepszego lewoskrzydłowego na świecie. W ostatniej kolejce sezonu ŁKS grał w Łodzi z Polonią Bytom. Mecz nie miał większego znaczenia, bo gospodarze stracili szanse na europejskie puchary, a goście zapewnili sobie utrzymanie. Terlecki uparł się, żeby ośmieszać nieudolnie pilnującego go Czesława Bryłkę. Ten w pewnym momencie nie wytrzymał i sfaulował Terleckiego - brutalnie, z premedytacją. Efektem była poważna kontuzja kolana, która przekreśliła szanse 22-letniego wówczas Terleckiego na wyjazd na mundial. Gdy Terlecki wrócił na boisko i do kadry, znów stał się jej filarem. W wyjazdowym spotkaniu ze Szwajcarią w eliminacjach mistrzostw Europy strzelił dwa gole dające Polsce wygraną. W kwalifikacjach do hiszpańskiego mundialu już nie wystąpił, bo przed inauguracyjnym meczem z Maltą został zdyskwalifikowany po słynnej aferze na Okęciu. Razem z Bońkiem i Władysławem Żmudą wstawił się za Józefem Młynarczykiem oskarżonym o niesportowe zachowanie przed wylotem. Przed mistrzostwami pozostała trójka przeprosiła za swoje zachowanie i została ułaskawiona, jednak Terlecki pozostał nieugięty, co kosztowało go wyjazd do Hiszpanii. W reprezentacji rozegrał 29 spotkań, strzelając siedem goli. Potem poleciał do USA, gdzie soccer wówczas raczkował, a bardziej popularna była jego halowa odmiana. Terlecki ze swoją doskonałą techniką błyszczał, a ukoronowaniem był angaż do słynnego wówczas Cosmosu Nowy Jork, najbogatszej drużyny na świcie. Grał w niej z Pelem, Franzem Beckenbauerem, Johanem Neeskensem. W czasie pobytu w Ameryce wspierał polskich zawodników, którzy po karierze dorabiali sobie, grając w drużynach polonijnych i normalnie pracując fizycznie. Jeden z nich miał wypadek na budowie i został bez środków do życia. Terlecki znalazł mu adwokata, który wywalczył odszkodowanie. W 1986 r. wrócił do Polski jako bogaty człowiek. Wciąż jednak chciał grać w piłkę, więc trafił do ŁKS, a potem do Legii, z którą zdobył Puchar Polski, jedyne polskie trofeum w karierze. Znów na rok poleciał do USA, a po powrocie grał jeszcze w ŁKS i Polonii Warszawa. Stanisław Terlecki był piłkarzem nietuzinkowym także z innego powodu: jako jedyny skończył normalne studia: historię na Uniwersytecie Łódzkim. W czasach jego kariery pisano, że był jedynym zawodnikiem, który przeczytał „Ulissesa”. Po zakończeniu kariery nie mógł znaleźć sobie miejsca w życiu. Próbował sił jako trener, ale bez powodzenia, podobnie jako komentator sportowy, felietonista czy biznesmen. Zarobione w Ameryce pieniądze szybko się skończyły. W latach 90. zaproponowano mu wejście do polityki. W Łodzi wspierał Kongres Liberalno-Demokratyczny, kandydował do Sejmu z Ligi Polskich Rodzin i PSL, bez powodzenia próbował też zostać radnym sejmiku województwa mazowieckiego. Zaopiekowali się nim kibice ŁKS. Władze miasta przydzieliły mu mieszkanie socjalne, znajomi pomogli skończyć kurs trenerski, by mógł pracować z dziećmi. Ostatnio pracował na „orliku”.

Jarosław Bińczyk

Zdjęcie profilowe: Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta