Przez lata była wymieniana wśród kandydatów do Nagrody Nobla. Jej obserwacje i pomiary rotacji galaktyk przekonały fizyków, że Wszechświat jest wypełniony ciemną materią. Vera Rubin urodziła się w Filadelfii, jej rodzice byli żydowskimi imigrantami - ojciec pochodził z Wilna, matka z Mołdawii. Astronomią zainteresowała się już w młodości, w wieku 14 lat zbudowała z pomocą ojca, inżyniera elektryka, swój pierwszy teleskop. Zdecydowała, że będzie studiować astronomię, choć w biurze przyjęć Swarthmore College w stanie Pensylwania zasugerowali jej, aby raczej pomyślała o kierunku bardziej kobiecym, np. o malowaniu obrazów o tematyce astronomicznej. Po odrzuceniu przez Swarthmore studiowała astronomię w Vassar College (była tam jedyną absolwentką na kierunku astronomia w 1948 r.). Potem chciała ambitnie pisać pracę magisterską na Uniwersytecie Princeton, ale okazało się, że tam na studia astronomiczne jeszcze nie przyjmują kobiet (to się zmieniło dopiero w 1971 r.). Tytuł magistra zdobyła więc na Uniwersytecie Cornella. Na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie obroniła doktorat w 1954 r. i potem pracowała przez 11 lat, zanim w wieku 36 lat zatrudniła się Carnegie Institution w Waszyngtonie. Tam dokonała największych odkryć. W swoim doktoracie zajmowała się kwestią rozmieszczenia galaktyk - czy są jednorodnie rozłożone w kosmosie, czy też zbierają się w skupiska. W latach 50. XX w. wierzono, że rozkład jest jednorodny. Vera Rubin znalazła dowody, że jest inaczej, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Dopiero kilkanaście lat później gromady galaktyk znalazły się w centrum zainteresowania astronomów. Na przełomie lat 60. i 70. Rubin wraz z Kentem Fordem z Carnegie Institution w Waszyngtonie mierzyła prędkość gwiazd na obrzeżach Wielkiej Mgławicy Andromedy, galaktyki porównywalnej z Drogą Mleczną. Spodziewała się, że podobnie jak planety w Układzie Słonecznym gwiazdy bardziej oddalone od masywnego centrum poruszają się wolniej. Ze zdziwieniem jednak odkryła, że prędkość bliższych i dalszych gwiazd jest taka sama. Potem Rubin zmierzyła jeszcze krzywe rotacji ponad 200 innych galaktyk. Rezultaty były podobne - wskazywały na to, że nie działa prawo grawitacji albo galaktyki są zanurzone w obłoku ciemnej materii. Gwiazdy "czują" grawitacyjne przyciąganie czegoś, co jest dużo rozleglejsze i ma dużo większą masę niż to, co widać w teleskopach. Stąd się bierze ich zadziwiająca prędkość rotacji wokół centrum galaktyki. Pierwsze wyniki swoich pomiarów Rubin opublikowała na początku lat 70. Początkowo przyjęto je sceptycznie. Dopiero ok. 1980 r. większość astrofizyków pogodziła się z myślą, że galaktyki zawierają jakąś nieznaną materię, która nie świeci ani nie pochłania światła. Jest po prostu przezroczysta i niewidoczna. I ma masę aż 10 razy większą niż łącznie wszystkie widoczne w teleskopach gwiazdy. Przez całe życie wspierała i zachęcała młode kobiety, aby studiowały nauki ścisłe. Starała się, aby Narodowa Akademia Nauk Stanów Zjednoczonych przyjmowała do swojego grona więcej kobiet (sama została członkinią Akademii w 1981 r. i była tam dopiero drugą astrofizyczką). W 1996 r. dostała prestiżowy medal londyńskiego Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego. Była drugą kobietą w historii (po Caroline Herschel) odznaczoną tym medalem.