Magdalena Abakanowicz

Magdalena Abakanowicz

Ur. 20.06.1930 Zm. 20.04.2017

Wspomnienie

Najsłynniejsza polska rzeźbiarka. Była rewolucjonistką tkaniny i rzeźby, zmieniła bieg historii sztuki. Im była starsza, tym częściej komentowała własne prace, sięgając do wspomnień - swych tatarskich korzeni (ponoć sięgających Czyngis-chana), czasu wojny, lat młodości. Opowiadała o dziecięcym spotkaniu z kijankami: - Wyciągnięte patykiem na brzeg, dotknięte nieostrożnie, nadęte brzuchy pękały. Zawartość wypływała rozlanym bezładem zasupłań. (…) Siedziałam z bijącym sercem, wstrząśnięta tym, co się stało. Zniszczeniem miękkiego życia i bezbrzeżną tajemnicą zawartości miękkiego. (…) Po wielu latach materiałem moim stało się to, co miękkie, o skomplikowanej tkance. Tym miękkim materiałem była tkanina. Magdalena Abakanowicz urodziła się w Falentach pod Warszawą. W młodości była lekkoatletką. Biegała w sztafecie, zdobywała medale mistrzostw Polski. Ale przyszłość związała ze sztuką - poszła na warszawską ASP. Dyplom obroniła w 1954 roku. Szybko znalazła własny, niepowtarzalny język w tkaninie. Do legendy przeszedł jej warsztat - monumentalne prace tworzyła nie w pracowni, bo jej nie miała, ale w kawalerce w bloku na Saskiej Kępie. W latach 60. tkanina, uznawana do tej pory za materiał użytkowy i dekoracyjny, wybiła się na artystyczną niezależność. Zrewolucjonizowali ją polscy twórcy, którzy - inaczej niż we francuskim gobelinie - operowali ekspresją faktury, tworzyli kompozycje reliefowe, eksperymentowali z nowymi materiałami. Odkryto ich na Międzynarodowym Biennale Tkaniny w Lozannie w 1962 r. Zaczęto mówić o „polskiej szkole tkaniny artystycznej”. Pierwsze skrzypce w tym gronie grała właśnie Abakanowicz. To ona miała oderwać tkaninę od ściany. Sukces w Lozannie i złoty medal na Biennale w Sao Paulo w 1965 r. stały się jej przepustką do międzynarodowej kariery. Gdy w 1969 r. w Lozannie pokazała dramatyczny „Abakan czerwony", szwajcarski krytyk pisał, że „polskie tkaniny artystyczne sięgają granic niemożliwości”. Ale jak nazwać tę nową formę w sztuce? „Rzeźba miękka” brzmiała niepoważnie. „Tkanina strukturalna”, w analogii do strukturalnego malarstwa - obco. W polskiej prasie rozpisano konkurs. Czytelnicy jednoznacznie wskazali na „abakan”. Tak Abakanowicz weszła nie tylko do encyklopedii, lecz także do słownika. Na wystawach ogromne abakany zwisały z sufitu. Zdawały się groźnie lewitować w przestrzeni. Sizalowe włókno dawało niepowtarzalną fakturę materii. Abakany ożywały, szokowały organicznością. Sama artystka mówiła: „Między mną a materiałem, z którego tworzę, nie ma pośrednictwa narzędzia. Wybieram go rękami. Rękami kształtuję. Ręce przekazują mu moją energię. Tłumacząc zamysł na kształt, zawsze przekażą one coś, co wymyka się konceptualizacji. Ujawnią nieuświadomione.” Jako artystka zajmowała pozycję szczególną - była jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci oficjalnej kultury w PRL-u, a jednocześnie gwiazdą światowej sztuki. Podobną pozycję miał tylko Tadeusz Kantor. Jej stosunek do PRL-u do dziś pozostaje przedmiotem kontrowersji. W 1973 r. stworzyła niewielki gobelin "Życie Warszawy" - przeniesioną na tkaninę pierwszą stronę gazety ze zdjęciem Edwarda Gierka. Prof. Waldemar Baraniewski zauważył, że wówczas jej praca wpisywała się w retorykę gierkowskiej propagandy. Sama artystka, już po zmianie ustroju, sugerowała, że wyrażała krytykę wobec peerelowskiej rzeczywistości. Narzekała też, że w stanie wojennym nie zauważono politycznego wymiaru jej prac. Ale chociaż jej nazwisko stało się synonimem tkaniny artystycznej, szufladka artystki tkaczki szybko zaczęła Magdalenie Abakanowicz przeszkadzać. Od połowy lat 80. tworzyła „Tłumy” - grupy powtarzalnych, modułowych, bezgłowych figur ludzkich. „Tłumy” te były kilkunasto- lub kilkudziesięcioosobowe, ale samych figur miało w sumie powstać ponad tysiąc. Artystka porównywała je do rojów komarów, ziaren piasku. Abakanowicz chętnie tworzyła też monumentalne rzeźbiarskie kompozycje w otwartych przestrzeniach. W Hiroszimie postawiła tłum odwróconych plecami kadłubów, w Jerozolimie - siedem olbrzymich kręgów z kamienia z pustyni Negew. Kobiece krosno zamieniła na bardziej męskie rzeźbiarskie dłuto. Pisała: „Abakany przyniosły mi sławę światową, ale obciążyły sobą jak grzechem, do którego nie wolno się przyznać. Bowiem uprawianie tkactwa zamyka drzwi do świata sztuki.” Te słowa artystki brzmią ostro, niesprawiedliwie. Wiemy zresztą, jak bardzo Abakanowicz się myliła. W ogromnej sali Tate Modern w Londynie można podziwiać jej „Embriologię” z 1979 r. - miękkie rzeźby z worków jutowych przypominające kokony. W kolekcji Tate znajduje się też „Abakan czerwony”. Inne jej prace znajdują się w zbiorach ponad 70 muzeów i kolekcji na całym świecie, takich jak Muzeum Narodowego w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu, Muzeum Sztuki w Łodzi, ale także Centre George Pompidou w Paryżu, Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku i Museum of Modern Art w Kioto. Od 1979 roku była profesorem Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu (dziś Uniwersytet Artystyczny), w której prowadziła zajęcia ze studentami w latach 1965-90. Od 2006 roku - członkiem Rady Programowej Fundacji Centrum Twórczości Narodowej. Jako rewolucjonistka tkaniny i rzeźby, Magdalena Abakanowicz wpisuje się w nurt sztuki kobiecej, który bynajmniej nie jest już marginesem, lecz stanowi serce wielu muzealnych kolekcji. Dlatego zostanie zapamiętana, jako artystka, która zmieniła bieg historii sztuki.

Karol Sienkiewicz

Zdjęcie profilowe: Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta