Xymena Zaniewska-Chwedczuk

Xymena Zaniewska-Chwedczuk

Ur. 04.06.1927 Zm. 12.02.2016

Wspomnienie

Wybitna polska scenografka, odpowiadała za telewizyjną scenografię od 1958 r. aż do ogłoszenia stanu wojennego. Do Warszawy Xymena Zaniewska przyjechała zimą 1945 r. Ukończyła architekturę na politechnice i razem z pierwszym mężem Ryszardem Zaniewskim pracowała w Miastoprojekcie przy budowie Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej. Pracę przy odbudowie Warszawy porzuciła, gdy została przeniesiona do zadań administracyjnych. Później ukończyła jeszcze architekturę wnętrz na warszawskiej ASP i trafiła do telewizji. - Xymena wychowała rzeszę scenografów i nauczyła nas wszystkiego - opowiadała Tatiana Kwiatkowska, wieloletnia scenografka w TVP. - Mówiła na przykład: „W telewizji najważniejszy jest kołnierzyk, bo widać go lepiej niż resztę bluzki. W filmie - detal, a w teatrze możesz gębę wysmarować szminką, i tak nie widać”. Dzięki temu nauczyliśmy się, czym różni się praca dla różnych mediów. Za swoim zespołem stała murem, choć nie bezkrytycznie. Opiniowała każdy projekt. Kiedy miała uwagi, nie podpowiadała rozwiązań, tylko kazała rzecz ponownie przemyśleć. Jeśli spektakl wyszedł źle, bywało, że zawieszała ludzi w pracy na jakiś czas. - Ale pamiętam też, że kiedy podobało jej się to, co robiłam w „Kabareciku” Olgi Lipińskiej, dzwoniła do domu, żeby mnie pochwalić. Wtedy rosły mi skrzydła - mówi Kwiatkowska. Rządziła żelazną ręką, barwnie przeklinała, dla pracy potrafiła się poświęcić bezgranicznie. Mariusz Walter, który robił wtedy w TVP słynne Studio 2, opowiadał po latach: - Miała wizję artystyczną, nie tylko jako organizatorka, ale też jako autorka. Nie ma cienia przesady w tym, że stworzyła telewizyjną szkołę scenograficzną. - Dowcipna, elegancka, dobrze ubrana, miała europejski luz - wspomina Tatiana Kwiatkowska. - Razem z mężem Mariuszem Chwedczukiem prowadziła dom otwarty - opowiada jedna z jej przyjaciółek. - Urządzali nietuzinkowe kolacje. Kiedyś jesienią, zamiast obrusem, wyłożyła stół liśćmi. A po stole spacerowała gęś. Bo Zaniewska, która przez 14 lat - do 2014 r. - była prezeską Fundacji Rozwoju Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego „Panda”, w domu na wsi hodowała gęsi, które traktowała tak jak inni koty i psy. Gęś, która spacerowała po stole, akurat chorowała i przyjechała do Warszawy na kurację. Rzeczywiście, stale coś robiła. Jeśli nie w telewizji, to w teatrze - ma w dorobku scenografie 35 spektakli w teatrze i 15 w operze. Prowadziła autorski program w TVP, projektowała modę - pokazywała swoje kolekcje na targach w Poznaniu i w Düsseldorfie. W modzie nie interesowały jej sezonowe trendy, za to lubiła rozmach. Za największą projektantkę epoki uważała wywrotową Vivienne Westwood. Wreszcie, co bardzo ważne, żyła w przyjaźni ze światem. Bo, jak mawiała: - Podstawą jest życzliwość.

Aleksandra Boćkowska

Zdjęcie profilowe: Grażyna Jaworska / Agencja Gazeta