Uważano go za najzdolniejszego reżysera średniego pokolenia w Rosji. W latach 80. służył w Afganistanie. Po pełnometrażowym debiucie "Szczęśliwe dni" (1991) krytycy uznali, że to filmowy spadkobierca Becketta i Kafki, którego "Zamek" zekranizował. Największy rozgłos przyniósł mu dwuczęściowy "Brat" z Siergiejem Bodrowem jr. - publiczność po raz pierwszy od lat stała w kolejce po bilety, film nagrodzono też na międzynarodowych festiwalach. Miał opinię mizantropa, prowokował naruszaniem tabu, szokował scenami degeneracji Rosji w "Palaczu", "Morfinie" według Bułhakowa, "Ładunku 200". Ten ostatni film dotyczył drugiej wojny czeczeńskiej i w niektórych częściach Rosji był wręcz zakazany. Gdy zarzucano mu brak patriotyzmu, ripostował, że jego filmy to tylko lustro. Mawiał, że nie ma takiej zagranicy, gdzie człowiek może uciec od swoich wad. Gdy ciężko zachorował, ukończenie swego ostatniego filmu o młodości Stalina zaproponował Emirowi Kusturicy.