Brytyjska dziennikarka jako pierwsza poinformowała świat, że zaczęła się II wojna światowa. Do historii przeszło to jako news stulecia. Od dziecka chciała pisać i interesowała się historią - z ojcem zwiedzała pola bitew w Anglii i Francji. Przed wojną wygrała stypendium UCL School of Slavonic and East European Studies w Londynie, potem pojechała do Zagrzebia uczyć się języka. Gdy w 1938 r. wskutek układu monachijskiego Niemcy odebrały Czechosłowacji Kraj Sudetów, Hollingworth przyjechała do Warszawy, by pomagać czeskim uciekinierom - między marcem a lipcem 1939 r. pomogła tysiącom osób w uzyskaniu brytyjskiej wizy. W sierpniu zatrudnił ją Arthur Wilson, wydawca „Daily Telegraph". Hollingworth miała 27 lat i ledwie od tygodnia pracowała dla brytyjskiego dziennika, gdy została wysłana do relacjonowania wzrostu napięcia na granicy polsko-niemieckiej. „Tysiąc czołgów przemieszczonych na granicę z Polską. Doniesienia o dziesięciu dywizjach gotowych do szybkiego uderzenia" - głosił nagłówek w „Daily Telegraph" do jej korespondencji zamieszczonej pod koniec sierpnia i zgodnie z ówczesnymi zwyczajami niepodpisanej jej nazwiskiem. 1 września 1939 roku donosiła ze Śląska już o wejściu armii niemieckiej do Polski. Według anegdoty zadzwoniła z tą informacją do ambasady Zjednoczonego Królestwa w Warszawie. Wątpliwości wyrażane przez brytyjskiego dyplomatę rozwiała dopiero, gdy wystawiła słuchawkę za okno, żeby słychać było maszerujących żołnierzy i odgłosy pojazdów bojowych. W 2009 r. wspominała w wywiadzie: „Byłam wtedy bardzo, bardzo młoda. Pojechałam tam, żeby pisać o uchodźcach, ślepa, głucha i niema. Kiedy tam byłam, wojna po prostu się wydarzyła". W czasie wojny relacjonowała wydarzenia (przez telefon, by oszukać cenzurę) z Rumunii, Egiptu, Grecji, Turcji i Algierii, choć było jej trudniej niż kolegom po fachu - kobietom nie wydawano formalnych akredytacji dziennikarskich. Przez kolejne dziesięciolecia Hollingworth była korespondentką wojenną relacjonującą wydarzenia w Palestynie, Persji (jako pierwsza przeprowadziła wywiad z szachem Rezą Pahlavim), Algierii, Chinach i Wietnamie. W 1946 r. cudem uniknęła śmierci, gdy w jerozolimskim hotelu King David wybuchła bomba. Za swoją pracę była nagradzana cenionymi wyróżnieniami dziennikarskimi i Orderem Imperium Brytyjskiego. W ostatnich latach życia udzielała się w klubie korespondentów zagranicznych w Hongkongu (FCC), gdzie świętowała swoje 105. urodziny.