Jerzy Wartak

Jerzy Wartak

Ur. 16.06.1947 Zm. 11.12.2018

Wspomnienie

Jeden z liderów strajku w kopalni Wujek na początku stanu wojennego, oskarżyciel posiłkowy w procesie zomowców pacyfikujących strajk. Jerzy Wartak był osobą niezwykłą. Prosty górnik po zasadniczej szkole zawodowej, który najpierw potrafił przeciwstawić się komunistycznym władzom, a wiele lat później wyciągnął rękę na zgodę do gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Pierwszą z tych decyzji, na początku stanu wojennego, przypłacił internowaniem i uwięzieniem. Z powodu drugiej odsunęli się od niego dawni koledzy. Urodził się w Dąbrowie Górniczej. W kopalni Wujek zatrudnił się w połowie lat 70., a od września 1980 r. należał do „Solidarności”. W pierwszych godzinach stanu wojennego koledzy z oddziału VIII wybrali go na swojego reprezentanta do komitetu strajkowego. Razem ze Stanisławem Płatkiem i zmarłym kilka lat temu Adamem Skwirą brał udział w negocjacjach z dyrekcją. Zaraz po krwawej pacyfikacji kopalni władze chciały obarczyć odpowiedzialnością za masakrę właśnie członków komitetu strajkowego. Jerzy Wartak razem z kilkoma innymi liderami strajku w lutym 1982 r. stanął przed sądem wojskowym. Został skazany na 3,5 roku więzienia za kierowanie nielegalną – w myśl przepisów o stanie wojennym – akcją. Przerzucany z jednego zakładu karnego do drugiego, został zwolniony w maju 1983 r., ale nie pozwolono mu wrócić do Wujka. Przez kilka lat pracował w zabrzańskiej kopalni Makoszowy, a w kopalni Wujek zatrudniono go dopiero tuż przed upadkiem PRL. Znów zaangażował się w działalność związkową. Do 1995 r. był wiceprzewodniczącym komisji zakładowej „S” w Wujku. W pierwszym procesie zomowców oskarżonych o udział w pacyfikacji Wujka był jednym z oskarżycieli posiłkowych. Podkreślał, że jest za sprawiedliwą karą, ale nie za zbiorowym odwetem. Z dawnymi kolegami poróżnił się, gdy był już na emeryturze, bo po śmierci Jana Pawła II dał się ponieść panującym wtedy nastrojom i wezwaniom do ogólnonarodowego pojednania. Razem z kilkoma osobami ogłosił, że przebacza gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu. Koledzy potraktowali ten jego krok jako zdradę i odsunęli się od niego. Nie miał do nich żalu, zawsze był pogodny i otwarty na ludzi. Chorego gen. Jaruzelskiego odwiedzał w Warszawie. Krytycznie patrzył na Prawo i Sprawiedliwość. Obruszał się, gdy nazywano go bohaterem Wujka. – Ja sam nie czuję się bohaterem tamtych wydarzeń. Prawdziwi bohaterowie leżą pod ziemią. Bohaterami są też ich bliscy, którzy musieli sobie ułożyć życie bez mężów i ojców. Świat im się zawalił i trudno to zrozumieć tym, którzy nie byli na ich miejscu - podkreślał. W 25. rocznicę stłumienia strajku miał zostać odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, ale odmówił jego przyjęcia. – Niczego w życiu nie robiłem dla medalu czy kariery politycznej – wyjaśnił.

Józef Krzyk