Nie dostał się na filozofię za pierwszym podejściem. Oblał egzamin na pytaniu, czym się różni etyka od moralności. Po latach wybitny filozof przyznał, że nadal tego nie wie. Żeby uniknąć wojska, po maturze zatrudnił się jako sanitariusz w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Podczas nocnych dyżurów czytał na akord albo wywoził zwłoki do prosektorium. Resztę roku spędził w Bieszczadach jako ochotnik w GOPR. Przeczytał wtedy wszystkie książki wymagane na studiach filozoficznych. Na studiach potrafił godzinami ze słownikiem w ręku tłumaczyć filozoficzne książki, na nich nauczył się języków: rosyjskiego, niemieckiego, angielskiego i greki. Był uczniem prof. Barbary Skargi. W 1985 r. za pracę magisterską zatytułowaną „Spór o granice racjonalności. Szestow - Husserl” Wodziński otrzymał dyplom z wyróżnieniem. W 1986 r. Wodziński rozpoczął wydawanie podziemnego pisma „Aletheia” (z greckiego „prawda”) i pracę w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. "Aletheia" poza zasięgiem cenzury drukowała Kołakowskiego, Arendt, Bierdiajewa, Husserla, Heideggera, Kierkegaarda, Szestowa, Toynbeego. Wodziński pisał cykl esejów „I cóż po filozofie w czasie marnym” - tak nazywał okres PRL-u. Po latach powiedział: „Nikt z nas, poza wizjonerami takimi jak Michnik czy Kuroń, nie wierzył w upadek komuny”: Jedenaście razy odmówiono mu wydania paszportu. Nie mógł wyjechać na żadne stypendium naukowe aż do 1988 r. Doktorat „Wiedza i zbawienie. Studium myśli Lwa Szestowa” pod kierunkiem prof. Barbary Skargi obronił w 1989 r. Jego pisanie kończył na stypendium w Monachium. Przez dłuższy czas współpracował z Wolną Europą w audycjach o filozofii. W 1993 r. okazała się jego książka „Filozofia jako sztuka myślenia. Zachęta dla licealistów”, którą w nauczaniu filozofii szkoły posługują się do dziś. Jednocześnie pracował nad habilitacją, którą ukończył rok później. Na wykłady prof. Józefa Tischnera do Krakowa na Papieskiej Akademii Teologicznej Wodziński jeździł już za czasów studiów, rozczarowany uniwersytecką filozofią. Po latach był częstym gościem założonego m.in. przez Tischnera Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu, gdzie powstały jego najważniejsze książki: „Heidegger i problem zła”, „Światłocienie zła” (1998) i „Św. Idiota” (2000). Od 1994 r. przez 13 lat Wodziński wspólnie z Joanną Tokarską-Bakir pracował nad telewizyjnym „Ogrodem sztuk”, w którym zaproszeni do studia goście wyjaśniali zagadnienia związane z kulturą, filozofią, historią i sztuką. W 2002 r. dominikanie z warszawskiego Służewca zaproponowali Wodzińskiemu poprowadzenie seminarium filozoficznego w klasztorze. Po roku wspólnych zajęć z klasztoru zaczęli odchodzić klerycy. - Kiedy prowincjał doliczył się, że to już sięga liczby dwucyfrowej, zrezygnował z moich usług - przyznał filozof. Pokonała go polineuropatia. Niedowład mięśni, a z czasem ich zanik, zaburzenia czucia, ból rąk i nóg. Chorował kilka lat, ale starał się pracować do końca - ostatnią książkę „Metafizyka i metapolityka” wystukał jedynym sprawnym palcem. W ostatnich tygodniach Wodziński czytał i oglądał w swoim laptopie skandynawskie kryminały. W noc przed śmiercią prosił, by go posadzić w fotelu. Umarł tak, jak żył. Przy biurku, sam.