Mógł być Hanem Solo i grać w „Locie nad kukułczym gniazdem”, ale nigdy nie chciał być wielkim aktorem. Chodziło mu o dobrą zabawę. Bujny wąs, kowbojski kapelusz i śnieżnobiały uśmiech - charyzmatyczny gwiazdor w latach 70. i 80. był symbolem seksu. Burt Reynolds uosabiał amerykański mit o wolności - głównie za sprawą roli bandyty w trzech częściach samochodowej komedii „Mistrz kierownicy ucieka” (1977-1983) oraz „Wyścigu Cannonball” (1981). Przez lata trwał przy wizerunku uśmiechniętego luzaka, ale trudno mu się dziwić: w 1978 r. jednocześnie wyświetlano aż cztery jego filmy. Później co sezon, aż do 1982 r., był najlepiej zarabiającym aktorem Hollywood. Mimo to w 1996 r. zbankrutował. Stracił m.in. na sieci restauracji na Florydzie. Na początku kariery Reynolds występował w serialowych westernach, m.in. w „Gunsmoke” (1955). Często grywał Indian, np. w „Navajo Joe” (1966) Sergio Corbucciego, sugerując, że jeden z jego dziadków pochodził z plemienia Czirokezów. Z powodu nonszalanckiego stosunku do zawodu stracił wiele istotnych angaży. Odmówił zagrania Jamesa Bonda po odejściu Seana Connery’ego, tłumacząc producentom, że Amerykanin nie powinien grać tej roli. Miał być Hanem Solo w „Gwiezdnych wojnach”, ale ku uciesze Harrisona Forda rolę odrzucił. Nie zagrał też Johna McClane’a w „Szklanej pułapce”. Odrzucił też rolę u boku Julii Roberts w „Pretty Woman”. Milos Forman widział go w głównej roli jako McMurphy’ego w „Locie nad kukułczym gniazdem”. Jackowi Nicholsonowi Reynolds „odstąpił” także drugą oscarową rolę - w „Czułych słówkach”. „Nie otwierałem się na nowych scenarzystów czy ryzykowne role, bo nie byłem zainteresowany aktorskimi wyzwaniami – wspominał w biografii „But Enough About Me” z 2015 r. - Chodziło tylko o dobrą zabawę. Ominęło mnie przez to mnóstwo okazji do pokazania, że potrafię zagrać coś poważniejszego. Gdy się otrząsnąłem i starałem to naprawić, nikt już nie chciał dać mi szansy”. Jako symbol seksu w 1972 r. zapozował do nagiej rozkładówki w „Cosmopolitanie”, który sprzedał się w nakładzie 1,5 mln egzemplarzy. Pod koniec lat 90. zagrał twórcę filmów porno w obrazie „Boogie Nights” (1997) Paula Thomasa Andersona, choć wcześniej odrzucił tę rolę siedem razy. Samego filmu, jak twierdzi, nigdy nie oglądał, ale dorobił się dzięki niemu Złotego Globu i jedynej w karierze nominacji do Oscara. Sprzed nosa zgarnął mu go wtedy Robin Williams za rolę w „Buntowniku z wyboru”. Kilkanaście razy wziął się do reżyserii, m.in. „Sprawy Sharky’ego” (1981), w której zagrał krewkiego gliniarza. Był producentem sitcomu „Miasteczko Evening Shade” (1990-94). Obsadził się tam w roli byłego futbolisty Wooda Newtona wracającego do rodzinnego Arkansas, żeby trenować szkolną drużynę. Za Newtona dostał nagrodę Emmy i Złoty Glob. „Zawsze chciałem doświadczyć wszystkiego i umrzeć w butach - pisał w ostatnim rozdziale swojej biografii. - Jak dotąd idzie nieźle. Choć jestem stary, czuję się młodo. No i jednej rzeczy nigdy mi nie odbiorą: nikt nie miał więcej radochy ode mnie”.