Stanisław Szozda

Stanisław Szozda

Ur. 25.09.1950 Zm. 23.09.2013

Wspomnienie

Był kolarskim drużynowym mistrzem świata i wicemistrzem indywidualnie. Największy sukces odniósł w 1974 r., gdy wygrał Wyścig Pokoju, najważniejszą imprezę kolarską krajów socjalistycznych. Był wtedy na ustach całej Polski. Stanisław Szozda łączył znakomitą technikę jazdy na rowerze z odwagą i brawurą. Tam, gdzie inni hamowali, on przyspieszał, im ostrzejszy pokonywał zakręt, tym bardziej ryzykował, uważano go za jednego z najlepszych specjalistów od finiszu na stadionie. Był też trochę szalony. "Jeśli w polskim kolarstwie Ryszard Szurkowski jest Wołodyjowskim, to Staszek Szozda jest Kmicicem" - obrazowo charakteryzował go jeden z trenerów. "Czasem starter jeszcze dobrze chorągiewką nie machnął, a mnie już nie było. Wszyscy kalkulowali, a ja zawsze na łobuza - potwierdzał sam Szozda. Właśnie z takiej szalonej akcji, podczas mistrzostw świata w Barcelonie w 1973 r., zrodziła się ucieczka, która zakończyła się złotem Szurkowskiego i srebrem Szozdy. Stanisław Szozda urodził się w Dobromierzu na Dolnym Śląsku, skąd - jak sam podkreślał - pochodzą wszyscy wielcy polscy kolarze. W 1959 roku, wraz z rodzicami przeprowadził się jednak do Prudnika na Opolszczyznę. Tam pewnego razu pożyczył koledze narty, ale ten je zgubił i w zamian zaproponował Szoździe rower. To była kolarzówka Faworit, ale uszkodzona, więc poskładał ją go do kupy i zaczął jeździć. Przez trzy miesiące samotnie pokonywał okoliczne szosy i pagórki, zanim w końcu koledzy namówili go do startu w wyścigu amatorów. Na 18-kilometrowej trasie wygrał z drugim na mecie o 4 min i 50 sekund. Rywale podejrzewali, że pojechał na skróty. Gdy kilka dni później wygrał też wyścig w Opolu, utalentowanym chłopakiem zainteresował się klub - ŁKS Zarzewie Łąka Prudnicka, a ojciec wziął kredyt i kupił mu wymarzony rower - wyścigowego Huragana. Wielkiego zawodnika z Szozdy zrobili pospołu Franciszek Surmiński - jeden z najlepszych kolarzy i trenerów Opolszczyzny oraz Henryk Łasak - legendarny trener reprezentacji Polski. Już po roku treningów u Surmińskiego Stanisław Szozda został powołany do kadry juniorów, a po drugim, do seniorskiej reprezentacji Łasaka. Razem z innymi wielkimi polskimi kolarzami, którzy startowali na początku lat 70., stworzył najsilniejszy zespół w historii naszego kolarstwa. Sukcesów tej generacji nikt już później nie powtórzył. Z Ryszardem Szurkowskim rywalizował, ale też pomagał mu w wielu najważniejszych startach. Utrzymywali ze sobą kontakt także po zakończeniu kariery. Szurkowski odwiedził Szozdę niedługo przed śmiercią w szpitalu. Akurat przypadała rocznica ich zwycięstwa w Barcelonie. - Mówiłem mu, że prasa wspomina nasz wyczyn - opowiadał wzruszony Szurkowski. - Powiedział, że wie. Otworzył gazetę na stronie, gdzie był ten artykuł, wziął długopis i napisał: "Niczego nie żałuję. Rychu, naprawdę niczego nie żałuję". I to był właśnie cały Staszek...

Mirosław Maciorowski

Zdjęcie profilowe: Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta