Kierowca firmy transportowej spod Gryfina został w Berlinie zamordowany przez terrorystę, który użył jego tira do zamachu na pełen ludzi jarmark bożonarodzeniowy. Łukasz Urban pochodził z miejscowości Rożnowo w gminie Banie. Był doświadczonym kierowcą, pracował w zawodzie kilkanaście lat. 16 grudnia wyjechał z konstrukcjami stalowymi z Włoch. Zamówienie w Berlinie miało być na miejscu 20 grudnia, ale dojechał wcześniej. Nie został jednak wpuszczony na teren firmy. Ostatni raz rozmawiał z żoną 19 grudnia po godz. 15. Potem nie odbierał już telefonu. O 15.45 GPS jego ciężarówki zarejestrował dziwne ruchy, jakby ktoś uczył się nią jeździć. Kilka godzin później w świat poszła informacja o zamachowcu, który ciężarówką wjechał w tłum ludzi na jarmarku świątecznym przy Breitscheidplatz. Zginęło 12 osób, blisko 50 zostało rannych. Według prokuratury sprawcą był Tunezyjczyk Anis Amri. Z badań wynika, że to on prowadził polską ciężarówkę. Jej kierowcę zaatakował nożem, a potem zastrzelił - jego ciało znaleziono na miejscu pasażera w kabinie ciężarówki. Amri zginął kilka dni później w Mediolanie - podczas rutynowej kontroli mężczyzna poszukiwany listem gończym w Niemczech i Europie zaczął strzelać do policjantów, ci odpowiedzieli ogniem. W pogrzebie Łukasza Urbana w Baniach (decyzją wojewody zorganizowanym na koszt państwa) uczestniczył prezydent Andrzej Duda. Jak powiedział jego ówczesny rzecznik, jego obecność była wyrazem „ogromnego szacunku dla Łukasza Urbana, który w oczach wielu Polaków jest bohaterem i człowiekiem dzielnym”. Kierowcy tirów oddali hołd swojemu koledze, przejeżdżając konwojem przez pobliską drogę ekspresową S3 przy dźwięku klaksonów. Po mszy dwutysięczny kondukt żałobny ruszył w stronę cmentarza w Baniach. Zamordowanego kierowcę żegnały też syreny tirów zaparkowanych pod cmentarzem.