Ferdinand Piëch

Ferdinand Piëch

Ur. 17.04.1937 Zm. 25.08.2019

Wspomnienie

Były prezes Volkswagena, który uczynił z koncernu lidera światowej motoryzacji. Ferdynand Piëch był wnukiem po kądzieli Ferdynanda Porsche, projektanta słynnego „garbusa”. Ojciec Ferdynanda, Anton, austriacki prawnik, już w latach 20. wstąpił do NSDAP, a w czasie II wojny kierował fabryką Volkswagena w Wolfsburgu zatrudniającą wtedy głównie robotników przymusowych z Polski i ZSRR. Po klęsce pod Stalingradem rodzina Ferdynanda Porsche wytransferowała część majątku z Niemiec, a po wojnie osiadła w Austrii. Ferdynand Piëch poszedł w ślady dziadka - ukończył politechnikę. Początkowo pracował w rodzinnej firmie Porsche produkującej samochody sportowe, jednak popadł w konflikt ze współwłaścicielami – oni chcieli bezpiecznych zysków, on chciał realizować swoje motoryzacyjne wizje. W 1968 r. zainwestował dwie trzecie budżetu rodzinnej firmy w konstrukcję sportowego modelu Porsche 917. Choć wbrew obawom krewnych auto odniosło sukces, Piëch zdecydował się pożegnać z rodzinnym interesem. W 1972 r. zaczął pracować dla Audi, firmy przejętej przez Volkswagena od Mercedesa. Pod jego kierownictwem Audi zaczęło znów produkować sportowe samochody z napędem na cztery koła i innowacyjną technologią TDI w silnikach Diesla. W 1988 r. Ferdynand Piëch został prezesem Audi i szybko wyprowadził firmę z kryzysu finansowego. To otworzyło mu drogę na szczyty całego Volkswagena. W 1993 r. rada nadzorcza Volkswagena wybrała Piëcha na prezesa. Za jego rządów Volkswagen zaczął stosować innowacyjne technologie konstrukcji i produkcji samochodów. A połykając kolejne firmy, przeistoczył się w koncern produkujący wszelkiego typu pojazdy: od ciężarówek MAN i autobusów Scania po supersportowe auta Lamborghini i Bugatti oraz motocykle Ducati. Pod koniec zeszłej dekady Piëch zapowiedział, że Volkswagen zostanie największym koncernem motoryzacyjnym świata. Pomylił się tylko, wyznaczając na osiągnięcie tego celu rok 2018 r. Bo na szczyty światowej motoryzacji koncern z Wolfsburga wszedł już w 2017 r. Pod koniec minionej dekady firma Porsche produkująca snobistyczne sportowe auta postanowiła przejąć 15 razy większy koncern Volkswagena. Porsche zaczęło skupować na giełdzie akcje Volkswagena. Głównie na kredyt, który miał być spłacony z kasy Volkswagena po przejęciu kontroli nad koncernem. W 2008 r. Porsche zgromadziło już ponad 51 proc. akcji Volkswagena i wydawało się, że sukces ma w kieszeni. Ale we wrześniu bankructwo ogłosił amerykański bank Lehman Brothers, który kredytował Porsche. I wtedy role się odwróciły. Banki odmówiły Porsche dalszych pożyczek i firma popadła w tarapaty finansowe. Przed bankructwem uratował ją Volkswagen. Ale w zamian firma Porsche straciła niezależność i stała się kolejną spółką koncernu Volkswagen. A Ferdynand Piëch, który zaaranżował tę transakcję, poszedł za ciosem: rodziny Piëch i Porsche przejęły od firmy Porsche kontrolny pakiet akcji Volkswagena. Od połowy zeszłej dekady prezesem Volkswagena był Martin Winterkorn, który kolejne szczeble kariery w koncernie pokonywał dzięki wsparciu Piëcha. Jednak wiosną 2015 r. w uzgodnieniu z grupą akcjonariuszy Volkswagena Martin Winterkorn doprowadził do pozbawienia Piëcha stanowiska szefa rady nadzorczej koncernu. Jednak krótko cieszył się zwycięstwem. Pół roku później amerykańska Agencja Ochrony Środowiska ogłosiła, że Volkswagen sprzedał Amerykanom pół miliona aut z silnikami Diesla, w których zamontowano wyrafinowane oprogramowanie do fałszowania testów emisji spalin. Niemiecki koncern ujawnił, że na całym świecie sprzedał 12 mln tak zmanipulowanych samochodów. Po tym największym szwindlu w dziejach światowej motoryzacji Winterkorn został zmuszony do odejścia z Volkswagena, a teraz zmaga się z oskarżeniami prokuratury Niemiec i rządu USA. A Ferdynand Piëch stopniowo rozluźniał swoje związki z Volkswagenem. Już dwa lata temu za 1,1 mld euro sprzedał rodzinie większość swoich akcji założycielskich holdingu Porsche SE, który kontroluje Volkswagena. Kilka miesięcy później zrezygnował też z fotela w radzie nadzorczej tego holdingu. Zasłabł po niedzielnym obiedzie w restauracji. Zmarł w szpitalu

Andrzej Kublik

Zdjęcie profilowe: AP / East News