Autor piosenek, wokalista i gitarzysta był nazywany pionierem lub ojcem rock & rolla. Napisał takie przeboje, jak „Roll Over Beethoven” i „Johnny B. Goode”. Bez niego Beatlesi, punk, heavy metal i cała muzyka rockowa brzmiałyby zupełnie inaczej. Charles Edward Anderson Berry urodził się w St. Louis w amerykańskim stanie Missouri. Wychował się w rodzinie należącej do czarnej klasy średniej - jego ojciec był diakonem w kościele, matka pracowała w szkole. Choć dorastał w cieplarnianych - jak na Afroamerykanina w tamtych czasach - warunkach, szybko objawił buntowniczą naturę. Jako nastolatek wylądował nawet w zakładzie poprawczym za napad z bronią w ręku. Próbował sił w boksie. Ale jego prawdziwym powołaniem była muzyka. Już w latach 40. włóczył się po bluesowych klubach St. Louis. W 1953 r. założył pierwsze trio. Zaczynał od klasycznego bluesa, ale szybko zaczął mieszać go z country i rhythm and bluesem. W 1955 r. zainteresowała się nim legendarna wytwórnia z Chicago - Chess Records. Prowadzący ją – pochodzący z Polski, gdzie nazywali się Czyż – bracia Leonard i Philip Chess byli zafascynowani piosenką „Ida Mae”, którą Berry przerobił z tradycyjnej melodii country zatytułowanej „Ida Red”. Leonardowi nie podobał się tylko tytuł, więc - podobno pod wpływem widzianej za oknem reklamy damskiego kosmetyku - Chuck zamienił go na „Maybellene”. Numer stał się jego pierwszym wielkim rock’n’rollowym hitem - singel sprzedał się w nakładzie przekraczającym milion egzemplarzy. Za nim poszły kolejne przeboje: „Roll Over Beethoven”, „Rock’n’Roll Music”, „Sweet Little Sixteen”, „Johnny B. Goode”, „Memphis, Tennessee”, „Thirty Days”, „Too Much Monkey Business”, „Brown Eyed Handsome Man”, „You Can’t Catch Me”, „School Day”, „Carol”, „Back in the U.S.A.”, „Little Queenie” oraz „You Never Can Tell”, wykorzystany przez Quentina Tarantino w jego „Pulp Fiction”. Swoją muzyką wywarł wielki wpływ na następne pokolenia muzyków. Poza Beatlesami, którzy grali covery jego utworów na wczesnych płytach, po jego piosenki sięgali też The Rolling Stones - debiutancki singel grupy "Come On" to właśnie kompozycja Berry’ego. Obie grupy grały też jego numer „Carol” (tę samą piosenkę wykonywali później na koncertach między innymi The Doors i AC/DC). The Beach Boys przerobili jego „Sweet Little Sixteen” na swój przebój „Surfin’ U.S.A.”. Chuck Berry był kapitalnym showmanem. Do legendy przeszedł jego słynny „krok kaczki”, którym popisywał się na scenie. Na rock’n’rollowy image bardziej zbuntowanych wykonawców wpływ miał cały jego sceniczny image. W 1984 roku Chuck Berry odebrał honorową nagrodę Grammy za całokształt twórczości, dwa lata później został - jako jeden z pierwszych - przyjęty do Rock and Roll Hall of Fame. W 2003 roku magazyn „Rolling Stone” umieścił go na 6. miejscu listy 100 największych gitarzystów wszechczasów. Kilka miesięcy przed śmiercią zapowiadał, że po 38 latach przerwy wyda następną, dedykowaną żonie płytę. Miała się nazywać „Chuck”. John Lennon powiedział kiedyś: „Gdybyś zechciał dać rock’n’rollowi inne imię, powinieneś nazwać go „Chuck Berry”. „Był najlepszym muzykiem rockowym w historii” - tak o Chucku Berrym napisał po jego śmierci Bruce Springsteen, słynny amerykański gitarzysta, piosenkarz i kompozytor rockowy.