Pochodził z Łodzi, tam w 1949 roku skończył oddział warszawskiej PWST. - Podobno od dziecka lubiłem recytować, ale aktorem zostałem całkiem przez przypadek – wyznał w jednym z wywiadów. - Chodziłem z kolegami na basen, rozglądałem się za dziewczynami i spodobała mi się jedna. Twarda, wysportowana babka. Tą dziewczyną była Alina Janowska, tancerka Teatru Syrena. Biegałem za kulisy, by podziwiać, jak tańczy na scenie. Aż pewnego razu ktoś złapał mnie za mankiet i zapytał: „Co tu robisz, człowieku?”. Lekko się spłoszyłem, ale wyjaśniłem: „Stoję i patrzę na moją dziewczynę”. „Ile masz wzrostu?” - ów człowiek zadał kolejne pytanie. Odpowiedziałem uprzejmie: „Metr osiemdziesiąt dwa”. Na co tamten krzyknął: „To co tu jeszcze robisz?! Nie wygłupiaj się, twoje miejsce jest na scenie!”. Tym człowiekiem był Edward Dziewoński". Trenerem Janowskiej ćwiczącej strzelanie Tadeusz Pluciński został w „Dzięciole” (1970) Jerzego Gruzy. We wszystkich wspomnieniach aktor jawi się, jako wyjątkowej klasy amant, jako mężczyzna, którego wdziękowi kobiety ulegały bezdyskusyjnie. Jego książkowy wywiad-rzeka nie przypadkiem ma tytuł „Na wieki wieków amant” (2014). - Nie pamiętam, żebym kiedyś dostał kosza - mawiał. - Tadek, ja sama z tobą nigdzie nie pójdę, bo wszyscy pomyślą, że jestem twoją nową dziewczyną - wspomina w tej książce Barbara Kraftówna. - Pojawiłyby się plotki i miałabym zszarganą reputację. Byłam przekonana, że się obrazi, ale on tylko wybuchnął śmiechem. Nic sobie z opinii playboya nie robił. W „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” (1978) Stanisława Barei był inżynierem Kwaśniewskim. Wygrywał zakłady o to, ile pań zdoła uwieść w określonym czasie. W „Hydrozagadce” (1970) Andrzeja Kondratiuka mówił do Ewy Szykulskiej: - Czytam „Time” i „Epocę”, pijam tylko ballantine’sa, palę winstony, dla ciebie mam wintermansy, zagraniczne czekoladowe cygara. Jolu, zdejm kapelusz, będziemy uprawiać miłość francuską. Podobno na bałtyckiej plaży musiała go kiedyś przed fankami ratować milicja, gdy schronił się na wieży ratowników. W kinie rzadko grał duże role: w „Zuzannie i chłopcach” (1961) Stanisława Możdżeńskiego, jako speleolog rywalizował z Adamem Hanuszkiewiczem o względy Ewy Krzyżewskiej. Przeważnie błyszczał jednak w epizodach – jako kapral Grudziński w „Westerplatte” (1967) Stanisława Różewicza, minister rolnictwa Jaszuński w „Karierze Nikodema Dyzmy” (1980) Jana Rybkowskiego i Marka Nowickiego, Lolo w „Tulipanach” (2004) Jacka Borcucha. Jego najważniejszą rolą teatralną okazał się Mackie Majcher w „Operze za trzy grosze" (1958) u Konrada Swinarskiego w warszawskim Teatrze Współczesnym. We Współczesnym był też Pawłem w „Pierwszym dniu wolności” (1959) u Erwina Axera, w Teatrze Polskim panem Dulskim (1973) u Krystyny Meissner, a królem Henrykiem VIII w „Księciu i żebraku” (1995) w Teatrze Syrena, w którego rewiach występował aż do roku 2008. W telewizyjnym Teatrze Sensacji „Pomyłka, proszę się wyłączyć” (1964) u Jerzego Gruzy Tadeusz Pluciński znakomicie wypadł w roli mordercy czającego się na sparaliżowaną Aleksandrę Śląską. Zmarł w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie.