Bożena Hager-Małecka

Bożena Hager-Małecka

Ur. 23.08.1921 Zm. 09.02.2016

Wspomnienie

Wybitna lekarka, która wychowała całe pokolenia śląskich pediatrów. O sobie mówiła: „Jestem korfanciarą”. Bożena Hager-Małecka urodziła się w Zabrzu. Była córką Bronisława Hagera, lekarza i działacza społecznego, współpracownika Wojciecha Korfantego, oraz wnuczką Maksymiliana Hagera, który także działał na rzecz polskiego Śląska. Jednym z najważniejszych wspomnień z dzieciństwa było dla niej właśnie spotkanie z Korfantym. - Do naszego domu przyjechał Korfanty, największy w historii Ślązak. Dziękował mojemu ojcu za wypuszczenie z Brześcia. Bo Korfantego za czasów sanacji zaaresztowali, siedział w więzieniu, a ojciec mój był wówczas posłem. Pojechał z trzema innymi posłami prosić za Korfantym (...) Podczas tej wizyty w naszym domu miałam dziewięć lat i zwyczaj kazał, żeby dzieci się pokazały dopiero przy pożegnaniu. Nasza mama przyprowadziła nas więc przed Korfantego i kolejno przedstawiała: mnie, siostrę i brata. A Korfanty wtedy mówi do mnie: "Ja ci nakazuję, żebyś całe życie mówiła, że Polacy nigdy nie potrafią uszanować tych, którzy najwięcej dla nich zrobili". Tak mi kazał, więc tak robię, całe życie gadam, jak chciał. Jestem korfanciarą - mówiła w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Do szkoły powszechnej Bożena Hager chodziła w Tarnowskich Górach, medycynę studiowała na tajnych kompletach w czasie II wojny światowej. Studia skończyła już po niej - na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracowała najpierw w szpitalu w Krakowie, później wróciła do Zabrza. Szybko zaczęła robić karierę naukową. Kiedy w 1964 roku zmarł prof. Artur Chwalibogowski, szef Kliniki Pediatrii w Śląskiej Akademii Medycznej, była jedyną lekarką z habilitacją, a co za tym idzie - naturalną kandydatką na następczynię. Chciała wiedzieć, na czym stoi, więc poszła do rektora i spytała go wprost o klinikę. Prof. Witold Niepołomski stwierdził: „Pani ma trzy wady. Jest pani kobietą, bezpartyjną, a na dodatek jeszcze Ślązaczką”. - Odpowiedziałam twardo: To się nigdy nie zmieni. Proszę decydować - wspominała po latach. Przez wiele lat była konsultantem wojewódzkim z pediatrii w czterech województwach: katowickim, opolskim, bielskim i częstochowskim. Miała zwyczaj osobiście odwiedzać poradnie i szpitale, by na miejscu przekonać się, czy działają jak należy. Była z tego dumna: - Inni specjaliści przeważnie uprzedzali o swoich wizytach, a u mnie mowy o tym nie było. Drzwi otwierałam i chciałam rozmawiać z ordynatorem. I mówię mu: To źle i tamto źle. Za pół roku ja tu będę z powrotem i sprawdzę. Nie zdarzyło się, żeby mnie nie posłuchali. Dzięki staraniom prof. Hager-Małeckiej wyznaczono w Polsce kilka ośrodków leczenia dzieci z białaczką, m.in. w Zabrzu i zaczęto sprowadzać dla nich leki z zagranicy. Dzieci przestały masowo umierać. Po odkryciu przez dr Jolantę Król w Szopienicach ołowicy u dzieci to dzięki wpływom prof. Hager-Małeckiej udało się doprowadzić do przesiedlenia rodzin z terenów najbardziej zatrutych z powodu działalności huty. Setki dzieci wysłano do sanatorium. W latach 1976-1989 Bożena Hager-Małecka była posłem na sejm. Bezpartyjnym. Doprowadziła do wybudowania w Zabrzu Śląskiego Centrum Pediatrii (dziś część Szpitala Klinicznego nr 1). Lubiła mawiać, że nie pasuje do świata, w którym lekarze pragną materialnego sukcesu. - Wcale nie mam się za kogoś lepszego, ale po prostu jesteśmy, ludzie z mojego pokolenia, inni – opowiadała. – Sukces materialny się dla nikogo nie liczył. Nie marzyłam o dobrym aucie, bo nawet prawa jazdy nie miałam. Wystarczy mi, że mieszkam w Zabrzu, gdzie dobrze się czuję. Wśród Ślązaków, którzy są solidni i pracowici, i niczego nie udają. Z tym mi jest dobrze. W 1994 roku otrzymała tytuł doktora honoris causa Śląskiej Akademii Medycznej.

Judyta Watoła

Zdjęcie profilowe: Szymon Zmarlicki/Agencja Gazeta