Nazywana Królową Dzianiny, Coco Chanel pokolenia dzieci kwiatów, pół wieku tworzyła styl dziś określany mianem "szyku paryskiej ulicy". Pierwszą pracę w modzie dostała, mając 18 lat. Zajmowała się wtedy stylizowaniem wystaw sklepów z ubraniami, o poważnej karierze jednak nie myślała. Wszystko się zmieniło, gdy w 1953 r. wyszła za mąż za Sama Rykiela, właściciela niewielkiego paryskiego butiku. Zaczęła projektować, gdy zaszła w ciążę, a żaden sklep nie oferował ubrań, które podkreślałyby kształty jej ciała. Wszystkie wstydliwie kamuflowały brzuch. Moda, która więziła kobietę, budziła jej sprzeciw. Wymarzyła sobie ciuchy ukazujące urodę kobiet w każdym wieku, pracujących, podróżujących, rodzących dzieci, decydujących o swoim życiu. Stworzyła kolekcję ubrań "kangurzych" - bez prawej czy lewej strony, bez szwów albo ze szwami na wierzchu, niegniotących się, bliskich ciału. Z dzianiny wymyślała spódnice, swetry, pulowerki, barwne, w ulubione paski. Wszystko w rozsądnej cenie. Choć sweterki stały się jej znakiem rozpoznawczym, sama projektantka nigdy nie nauczyła się dziergać. Sama przez całe życie wybierała kolor czarny. Blada, z burzą rudych włosów. Trochę garçonne, trochę Edith Piaf. Pierwszy sklep otworzyła w czasie studenckich protestów w 1968 r. Zaczęła się u niej ubierać gniewna, idealistyczna generacja. Stworzyła kostium buntowniczki z lat 60. Nosiły go Brigitte Bardot, Audrey Hepburn i Catherine Deneuve. W 1968 r. otworzyła swój pierwszy samodzielny butik w sercu artystycznej dzielnicy Saint-Germain-des-Prés. Akurat trwały protesty studenckie i w powietrzu czuć było rewolucję seksualną - luźne, wygodne stroje Rykiel doskonale wpisywały się w tamten okres. Krytycy mody uważają, że projektantka wyzwoliła kobiety z niewygodnych garsonek. Z biegiem lat imperium Soni Rykiel rozrosło się w sieć ekskluzywnych butików na całym świecie, z ubraniami damskimi, męskimi, dziecięcymi i perfumami. W 2010 r. Rykiel zaprojektowała kolekcję dla popularnej sieciówki H&,M. Rok wcześniej została odznaczona Orderem Narodowym Legii Honorowej za wyjątkowy wkład w rozwój francuskiej kultury. Chorobę Parkinsona latami trzymała w sekrecie, nie powiedziała nawet ukochanej córce Nathalie, której w 2009 r. powierzyła prowadzenie firmy.