Maksim Borodin

Rosyjski dziennikarz śledczy w niewyjaśnionych okolicznościach wypadł z okna swojego mieszkania na piątym piętrze. Zmarł w szpitalu po trzech dniach, nie odzyskawszy przytomności. Pracował dla agencji Nowy Dzień. Krótko przed śmiercią zajmował się tematem śmierci rosyjskich najemników z grupy Wagnera walczących od 2015 r. w Syrii. Chodziło o wydarzenia z 7 lutego. Na wschodzie Syrii oddziały walczące po stronie Baszara al-Asada, za którym stoi Moskwa, atakowały tam sztab kurdyjskich Syryjskich Sił Demokratycznych wspieranych przez USA. Miało tam zginąć aż 200 Rosjan zatrudnionych przez Prywatną Spółkę Wojskową „Wagner” wysyłającą na różne fronty najemników, co w myśl prawa rosyjskiego jest zakazane. Wersję o kilkuset rannych rozpowszechniał m.in. Igor Girkin-Striełkow, oficer rosyjskich służb specjalnych dowodzący donieckimi rebeliantami. Jednak zdaniem dziennikarzy "Der Spiegel" po stronie rosyjskiej było najwyżej 10 ofiar. Rosyjscy najemnicy mieli zupełnie przypadkowo paść ofiarą ostrzału wymierzonego w wojsko Assada i jego sojuszników.