Algorytm nazywa się Life2vec i jest chatbotem. Opracowali go duńscy naukowcy z Technical University of Denmark, a artykuł o wynikach ich badań ukazał się w magazynie "Nature Computational Science".
AI wyszkolona na danych osobowych
Badacze korzystali z informacji krajowego rejestru Danii z lat 2008–2020 dotyczących głównych aspektów życia 6 mln Duńczyków, takich jak: edukacja, zdrowie, wizyty u lekarza i pobyty w szpitalach, dochody, zawód, wykonywana praca.
Wspominaj bliskich na Odeszli.pl. Podpowiadamy krok po kroku, jak napisać wspomnienie o osobie zmarłej
Tym ogromnym zbiorem danych naukowcy zasilili sztuczną inteligencję i wytrenowali duży model językowy o nazwie Life2vec, oparty na analizie słów – podobnie jak popularny ChatGPT.
Dzięki dostosowaniu technik przetwarzania języka chatbot mógł interpretować takie informacje, jak np.: "we wrześniu 2012 roku Francisco otrzymał dwadzieścia tysięcy koron duńskich jako strażnik zamku w Elsinore" lub "w trzecim roku nauki w szkole z internatem Hermione wybrała pięć zajęć dodatkowych".
Przeszłość generuje przyszłość
Eksperyment miał odpowiedzieć na fundamentalne pytanie: na ile dzięki sztucznej inteligencji możemy przewidzieć zdarzenia z przyszłości danej osoby na podstawie warunków życia i wydarzeń z jej przeszłości?
Do przetestowania działania Life2vec wybrano aż 100 tys. osób w wieku 35–65 lat, z których połowa żyła, a połowa zmarła pomiędzy 2016 a 2020 r. Chatbot jednak o tym nie wiedział i został poproszony o przewidzenie, kto przeżyje, a kto umrze.
Wyniki były imponujące: algorytm był poprawny w 78 proc. przypadków. Life2vec również przewyższał inne zaawansowane modele o co najmniej 11 proc.
– powiedział prof. Sune Lehmann, główny autor badań.
Jaka przyszłość czeka algorytm Life2vec określany jako "kalkulator" czy "bot" śmierci? Czy zmieni nasze życie, zastąpi wizyty u wróżki, jasnowidzów i karty tarota i stanie się niezastąpionym narzędziem np. dla firm ubezpieczeniowych?
Technologia pozwoli żyć dłużej?
Raczej nie. Po pierwsze jego twórcy doskonale zdają sobie sprawę, jak bardzo poufne i wrażliwe dane zawiera cały system, a jego rolę – jeśli byłby powszechnie dostępny – upatrują raczej jako narzędzie do oceny ryzyka zachorowania na konkretną chorobę i poznania czynników, które pomogą ludziom żyć dłużej.
Bot opracowany przez zespół prof. Lehmanna nie został udostępniony ani powszechnie, ani na potrzeby korporacji. I na razie nie ma tego w planach.
– Model ten otwiera istotne perspektywy. Zarówno pozytywne, jak i negatywne, które należy omówić i rozważyć. Podobne technologie do przewidywania zdarzeń życiowych i ludzkiego zachowania są już dziś używane w firmach technologicznych, które na przykład śledzą nasze zachowanie w sieciach społecznościowych, precyzyjnie nas profilują i wykorzystują te dane do przewidywania naszego zachowania, a także do wpływania na nasze wybory. Dyskusja powinna być częścią demokratycznej debaty. Musimy zastanowić się, dokąd technologia nas prowadzi i czy to jest kierunek, w którym chcemy zmierzać – podkreśla prof. Lehmann.
Źródła: PAP, rynekzdrowia.pl, businessinsider.com.pl
Agnieszka Drabikowska