Urodził się 15 lipca 1941, w trakcie wojny, w Suchedniowie na kielecczyźnie. Kiedy wojna się skończyła, wraz z ojcem – specjalistą kolejnictwa, matką – nauczycielką i starszym bratem Andrzejem przeprowadził się do Warszawy, gdzie skończył szkołę i zdobył maturę. Mimo zachęt ojca nie poszedł na studia politechniczne, tylko zaczął studiować fizykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Po roku wrócił do Warszawy i kontynuował te studia na UW. W 1964 roku ożenił się z Magdaleną z d. Pecyna, studentką geologii, i wkrótce urodził im się pierwszy syn – Marcin, w rodzinie nazywany Kubą. W tych czasach zdobycie mieszkania nie było sprawą łatwą, dlatego najpierw przez kilka lat Marek z rodziną mieszkali u jego rodziców, wraz z bratankiem Piotrkiem. Marek rozpoczął pracę w Instytucie Fizyki na Politechnice Warszawskiej. W 1971 roku obronił doktorat, oraz przeniósł się do Instytutu Elektroniki Kwantowej na Wojskowej Akademii Technicznej. W tym czasie jego żona Magdalena pracowała jako nauczyciel akademicki na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. W 1974 roku urodził im się drugi syn – Maciej. W 1986 roku Marek zrobił habilitację, a od 1989 roku równolegle pracował jako profesor na Wojskowej Akademii Technicznej i na Politechnice Warszawskiej. W 2000 roku razem z żoną Magdaleną na stałe zamieszkał tutaj, w Skolimowie. W 2007 roku przeszedł na emeryturę w WAT, a kilka lat później – także zakończył pracę na Politechnice. Marek przez całe życie był bardzo towarzyskim człowiekiem, lubił poznawać ludzi, chętnie wdawał się w długie rozmowy. Pociągały go przygody i podróże, te dalekie i niedalekie. Wiele miejsc odwiedził, a nawet wtedy gdy stan zdrowia na to nie pozwalał, ciągle marzył o wyprawach. Na emeryturze interesował się polityką, która pochłaniała wiele jego uwagi. Snuł wiele planów i nie lubił bezczynności, przez cały czas był aktywny – w domu, w ogrodzie, z psami, w lesie czy w warsztaciku w którym miał niezliczoną ilość najróżniejszych przedmiotów czekających na nowe zastosowanie. Z różnych kłopotów ze zdrowiem w przeszłości wychodził obronną ręką i wierzył, że także tym razem wróci do zdrowia, do żony, do domu, przyjaciół i znajomych.