Myślałam, że jest nieśmiertelny. Myślałam, że nigdy nie umrze, bo nie zostawi mnie samej na pastwę losu. Przecież to nie było w jego stylu. Przecież był zawsze, od 47 lat małżeństwa plus trzy lata narzeczeństwa. Pięćdziesiąt lat. To taki szmat czasu, taki ogromny, który dopiero teraz widzę. Czas zaprzeszły dokonany, którego dawno się z polszczyzny pozbyliśmy, jakby w obawie przed jego działaniem i i jego znaczeniem, przed znakiem śmierci. Nie chcemy tak nazywać procesu, któremu wszyscy podlegamy. Czas zaprzeszły dokonany. Był zawsze. Ale teraz pudrujemy rzeczywistość, działamy w mediach społecznościowych w złudnej nadziei, że ta śmierć nas nie zauważy, bo ona przecież do nich nie zagląda, a jeśli, to w formie emocji, żądnych naszej uwagi relacji ze śmierci i pogrzebów celebrytów. A my byliśmy, Mężu, z innej epoki, z epoki książek, wielogodzinnych rozmów i śledzenia wydawniczych nowości i takich samych Mężu, jak my Przyjaciół, którym teraz serdecznie dziękuję za podanie mi życzliwych rąk. Jeszcze jest u nas kategoria "niezawodnych przyjaciół, z którymi rozmawia się nieskończenie i którzy stawią się na wezwanie w środku nocy”. Dziękuję Ci Piotrze Witczaku. Dziękuję. Zgromadziliśmy wielką bibliotekę, aby zastanawiać się ostatnio nad tym, kto ją zechce po naszej śmierci przyjąć pod dach. To było smutne, zwiastowało czasy nie dla nas. Może Ty z tych czasów, z właściwą sobie inteligencją, uciekłeś? Czy pamiętasz, te nasze ostatnie rozmowy, one były o książkach, o „Wojnie w kanałach” czy o „Powidokach" Rocha Sulimy. Tak sobie spokojnie żyliśmy w naszym starym domu. I przez lata, około północy, gdy szedłeś spać wołałeś z piętra - Aniu, chodź! Pierwszy szedł za Tobą pies. Nasz wierny, znaleziony na ulicy w Łodzi spaniel. On na Ciebie dziś czekał daremnie pod bramą. A teraz śpi w Twoim łóżku, bo zawsze z Tobą spał. Boże… Nie umiem sobie wyobrazić reszty życia. Teraz, gdy piszę te słowa ciśnie mi się na wargi - Hej! Jacku! Chodź, zobacz, czy ten tekst w porządku? Ściszę tego Mozarta. Muzyka z płyty należącej do mojej zmarłej kochanej Siostry. Gdy jest taka cisza w tym domu, słyszę Twój oddech. Słyszę Twój głos. No i co ja teraz zrobię? Jak mam dalej żyć? Niech Ci pomogą w tej Przeprawie, niezależnie od poglądów i wyznawanych religii, nasi zmarli Przodkowie i Przyjaciele. Nich podadzą Ci rękę. Ja Cię za nią trzymam. Zawsze.